piątek, 14 maja 2010
przymroziło
Jak przymroziło to porządnie. Jazda w takich warunkach to naprawdę extremalna zabawa. Nie chodzi tyle o zimno bo specjalistyczny ubiór dość dobrze zabezpiecza przed chłodem. Oczywiście nie ma tu miejsca na zwykłe ciuchy mieszczucha bo po pierwsze niewygodne a po drugie niepraktyczne. Są ciężkie i dodatkowo chłoną wodę jak gąbka. Mówimy o ciuchach na rower. Odpowiednia kurtka z membraną, specjalistyczna bielizna i ochraniacze na buty. Bardziej można obawiać się reakcji sprzętu na zimno. Wczoraj przy -17 zaczął się buntować łańcuch. Zimno niestety powoduje, że nie jest on elastyczny a staje się bardzo sztywny. Gdy przestałem kręcić i chciałem zacząć pedałowanie od nowa łańcuch zostawał na zębatkach a korba kręciła się nie napędzając roweru. Trzeba było chwili aby łańcuch załapał i zacząło się kręcenie. Za pierwszym razem lekka panika bo środek skrzyżowania ale doświadczenie powiedziało co robić i pomknąłem dalej. Jak w życiu. Masz wszystkie potrzebne rzeczy aby być rycerzem Chrystusa podane na tacy. Sakramenty, literatura duchowa, doświadczenie ludzi kroczących przed Tobą w drodze do zbawienia. Wydawać by się mogło, że powinno iść jak po maśle. A tu nagle okazuje się, że nasza wewnętrzna maszyneria zaczyna szwankować. Wewnętrzny łańcuch sie blokuje i nie za bardzo wiadomo co robić. A nie zawsze masz coś do naprawy pod ręką. Trzeba jak na rowerze pokręcić na pusto duszą. Odmówić parę Zdrowasiek, westchnąć do Boga akt żalu, a mamy wtedy szanse, że maszyneria ruszy dalej. Może trochę kulejąc ale dowiezie nas na miejsce. A tam już są warunki aby naprawić to co szwankuje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz