piątek, 14 maja 2010
Błędy neofity
Zimno, wieje, pada deszcz. Ogólnie masakra na drodze. Wsiadając na rower nie ma uczucia lekkości. Każde naciśnięcie na pedały to walka z własną słabością. O ile przed wilgocią i zimnem można się zabezpieczyć to na wiatr nie ma silnych. Jak wieje prosto w twarz to powoduje, że tempo jazdy potrafi spaść nawet o 40%. Jednego taka pogoda uczy- pokory. Pokazuje, że czasem lepiej pojechać mniej siłowo, z mniejszą prędkością ale dojechać, niż się ujechać i w połowie dystansu lecz w rowie. Trzeba głęboko schować chęć pokazania wszystkim dookoła jaki jestem mocny a zacząć myśleć. Na początku przygody rowerowej często wbrew logice pedałowałem byle szybciej do celu, co kończyło się totalnym wykończeniem organizmu. Jak z wiarą - neofita często myśli, że teraz to już może góry przenosić. Ale parę dni "nocy duchowej" i nagle się okazuje, że nie jest tak do końca mocny i upada. Jeżeli pójdzie do sakramentu pokuty i rzeczywiście przemyśli swoje błędy jest szansa, że te noce duchowe będzie znosił mniej dotkliwe a upadki będą mniej bolesne. Podobnie z jazdą na rowerze. Po paru takich akcjach nauczyłem się bardziej pedałować. Uważam na jakim przełożeniu jadę, dostosowuję kadencję( ilość obrotów korby na minutę). A co najważniejsze - nikomu nic nie muszę udowadniać. Pozostaje mi radość z jazdy. Obyś Ty w życiu duchowym cieszył się wiarą a nie pokazywał naokoło jak jesteś mocny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz