tag:blogger.com,1999:blog-13865764399684026372024-03-13T17:59:22.799+01:00teologia cyklizmuo duchowym wymiarze jazdy rowerowej, biegania ...ale nie tylkoquis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.comBlogger76125tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-67811296599279614592011-10-25T22:48:00.003+02:002011-10-25T22:48:37.893+02:00nowa odsłonaHmm. <br />
Spróbuję zacząć nowy rozdział w blogowym świecie.<br />
Zapraszam na http://poprostuquis.blogspot.com/<br />
<br />
pozdrawiamquis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-54879302937139386862011-07-08T07:21:00.000+02:002011-07-08T07:21:04.384+02:00definitywny koniecNo w sumie popisałem trochę ale kiedyś trzeba pewne etapy zakończyć. Mój tour blogowy chyba dojechał do końca. Nie ma o czym pisać, słowa nie cisną się na klawiaturę. Dziękuję za czytanie i życzę szczęścia,
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU0KszNAaZvIuICcfKnnVLSIaCOuvluokRs3d2xWyj-mu8oBgv7Vf40kuINop5N6gAGvNqO8iiLxc8craKtVaxF1AFN_G7gwRzUJ-YhTQZ3NhVFIIwAKzk2QZ7BHcge3Go1gDzOJzRgYhI/s1600/koszulka+002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="240" width="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU0KszNAaZvIuICcfKnnVLSIaCOuvluokRs3d2xWyj-mu8oBgv7Vf40kuINop5N6gAGvNqO8iiLxc8craKtVaxF1AFN_G7gwRzUJ-YhTQZ3NhVFIIwAKzk2QZ7BHcge3Go1gDzOJzRgYhI/s320/koszulka+002.jpg" /></a></div>quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-71494597896626887712011-05-15T01:44:00.000+02:002011-05-15T01:44:18.846+02:00luxtorpedowa yerba - limitowana edycjaJuż dawno nie byłem na koncercie, a na tak udanym to byłem ostani raz w moim rodzinnym mieście, gdy Acid Drinkers promowało Infernal Connection.
W piątek, w Poznaniu promowała swój album Luxtorpeda w ramach trasy "yerba tour". Najpierw podpisywali płyty i pozowali do fotek - co wykorzystałem. Poniżej autor trzymający palo santo oraz sam On- czyli skromny i sympatyczny Litza, który powiedział, że lubi pozować do zdjęć bo czuje sie wtedy jak pan z Zakopanego przebrany za misia ( bohater milionów Polaków a i gości z zagranicy).
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ91-4Z7U_S0hM82IDLFQ37Wea2HCcNGCewGTFwccxn4WOcS_ECPv-iwyUY5XCvt1JesfhYQntdjOdZl4FJ5pvdQt_VN0Y8161ZTJ2TBwsV3eoAYa0l7s51qdEAWg_8CW5P-xyTtZ-4nbV/s1600/IMG_1287.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="320" width="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ91-4Z7U_S0hM82IDLFQ37Wea2HCcNGCewGTFwccxn4WOcS_ECPv-iwyUY5XCvt1JesfhYQntdjOdZl4FJ5pvdQt_VN0Y8161ZTJ2TBwsV3eoAYa0l7s51qdEAWg_8CW5P-xyTtZ-4nbV/s320/IMG_1287.jpg" /></a></div>
Udało mi się nawet wypić dzięki uprzejmości zespołu limitowaną edycję yerby Cruz de Malta - Luxtorpeda, wypuszczoną na rynek własnie z tej okazji.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFTNy5TcjCauhEN03fjEh9-AozNzY0xhHZ65uZ0d6g77FfHyeOTB_uVg2kzArY5KubRRuKcs1BwLhdukn2EGEkBDpDLU2qhw-TZU17ThmnaGAoq20Er68v5QhZysm-QS77y_MzsZaFckro/s1600/IMG_1288.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="320" width="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFTNy5TcjCauhEN03fjEh9-AozNzY0xhHZ65uZ0d6g77FfHyeOTB_uVg2kzArY5KubRRuKcs1BwLhdukn2EGEkBDpDLU2qhw-TZU17ThmnaGAoq20Er68v5QhZysm-QS77y_MzsZaFckro/s320/IMG_1288.jpg" /></a></div>
Koncert jak wspomniałem powalił na kolana a publiczność stłoczona w klubie prawie rozniosła go na strzępy. Co do uwag niektórych, ze na wcześniejszych występach słabo wokale było słychać- w Poznaniu nie było problemów. Mozna było bez problemu zrozumieć co Hans śpiewa.
Szacunek dla Krzyżyka, który mimo totalnego osłabienia zagrał cały set na 100% bez zadnej ściemy.
Dzięki za niesamowicie pozytywny dzień Luxtorpedowy. Yerba rządzi!!!quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-21739971899127798392011-05-06T11:48:00.000+02:002011-05-06T11:48:27.592+02:00sens życia według mnieNie biegam i nie poginam po szosie aby schudnąć, być ładniejszym czy też być bardziej trendi.
Mam gdzieś nowe gadżety, super buty, rowery za kilka tysięcy.
Mam słaby rower, słabe buty, słabe osiągi. Mam tzw. oponkę, słabe mięśnie.
Biegam i przemierzam asfaltowe drogi bo po prostu to polubiłem.
Lubię wracać do domu gdzie córka zaraz zabiera mi mojego Garmina, zakłada go i zaczyna biegać. Oczywiście ważne przy tym jest aby zegarek przy tym wydawał rózne dźwięki.
Fajnie jak córka wsiada na rower, zakłada plecak i mówi " Jadę do pracy". No to ja sie pytam: " po co?" a ona odpowiada całkiem poważnie : " zarobic pieniążki" To ja podążam dalej " ale po co Ci pieniążki?" - a ona słodko odpowiada " na lizaka". I pedałuje po domu - co przyprawia moją ukochaną małżonkę o zawał serca. Oczywiście pada pytanie - " Dlaczego pozwoliłes jej jeździc po domu? Przecież brudzi ściany oponami" No to ja po prostu ripostuję " W ten sposób pokocha rower i jazdę. I jeszcze dlatego, że uwielbiam patrzeć, na ten milowy krok w rozwoju. Zaczynam z córka mieć podobne zainteresowania."
Gdzieś tam oczywiście w bieganiu i cyklozie zwracam uwagę na stan ciała - pobiegłem już w tym roku dwa półmaratony- ale o tym w nastepnej odsłonie.
Dzisiaj tylko chciałem zwrócić uwagę, że to co robimy wpływa też na całą rodzinę. I to jest fajne, że można tym cieszyć się ze wszystkimi.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-15603728273928383792011-05-05T23:55:00.000+02:002011-05-05T23:55:39.624+02:00wjechała we mnie LuxtorpedaWitam po długiej przerwie. Trochę biegam, trochę szosę przemierzam, uczę nowe pokolenie jazdy rowerem. O tym jednak może jutro.
Dzisiaj małe polecanko muzyczne z przesłaniem.
Dzięki uprzejmości przyjaciela Tomka miałem dzisiaj okazję zapoznać się z czymś co elektryzowało wiele osób od paru miesięcy. Robert Friedrich znany jako Litza zapowiedział wydanie solowego projektu. Odpowiednio budowana atmosfera za pomocą filmików ze studia, wywiadów ,sprawiła, że naprawdę oczekiwałem tego wydawnictwa z niecierpliwością.
Przed chwilą wróciłem z 10 km przebieźki, w trakcie której smakowałem owego dzieła.
No i mamy kawał solidnego grania z super przekazem. Nie żadne pitolenie o dupie tylko solidne przypomnienie o rzeczach najważniejszych.
Zacznijmy od początku.
Pierwszy kawałek tzw. Intro - instrumentalne granie. Mnie nie chwyciło za serce. Wręcz trochę zmuliło umysł i nogi. Jednak po nim następuje znany z przecieków niezalogowany. Naprawdę daje po umyśle jak Litza wykrzykuje Control...
Potem jest jeszcze lepiej bo 'Od zera" oprócz świetnej muzy ma naprawdę dobry text
" jutro znowu zaczną budować od zera
nadzieja ostatnia umiera"
Potem jak dla mnie słabszy punkt programu czyli "Autystyczny". W klimacie trzeciej płyty 2tm 2,3. Ale zaraz po tym uderza w nas " Jestem głupcem" ze świetnym textem Hansa.
" jestem głupcem
i wkrótce sie uduszę
w bezdusznym świecie
wypranym z prawdy
serce przegrywa
z uczuciem pogardy"
No i znowu lekkie pitu -pitu w postaci kawałka Trafiony zatopiony. Jakoś muzycznie do mnie nie trafia głównie za sprawa słabego muzycznie refrenu- jednak textowo miodzio
" masz pochlebcę który łechce twoje ego
niby szczerze ja nie wierze że bedzie to coś dobrego"
Potem znowu totalne wyprucie bebechów w kawałku 7 razy
"siedem razy na dzień upadam
nie jestem święty i nie przesadzam
siedem razy na dzień powstaję
przegrywam walkę kiedy sie poddaję"
Teraz do końca mamy już ostra grę - najpierw w ciemności
" im ciemniejsza noc tym jaśniejszy dzień
światło ma moc i nie zgasi jej cień
światło ma moc ciemność jej nie ogarnie
choć cień jest od zawsze po drugiej stronie światła"
Ciekawostka w tym numerze jest gościnny występ Adriana Smitha z Iron Maiden w połowie kawałka, którego wcisnął Krzyżyk;)
Na koniec mamy 2 kawałki znane z przecieków - 3000 świń i za wolność. Mnie szczególnie podoba sie text ostatniego kawałka
" wstań i walcz walcz i krzycz
daj im znak zerwij smycz
Naprawdę Litza i spółka zaserwowali nam kawał solidnej muzy. Oczywiście nie spodziewajcie sie żadnych wielkich przełomów muzycznych. Tak jak po Iron Maiden czy Metallice nikt nie spodziewa się, że zagrają coś przełomowego tak i po tym materiale nie ma co oczekiwać cudów. Kto śledzi dokonania Roberta Friedricha rozpozna jego charakterystyczne zagrywki, brzmienia. Tutaj przełomowe jest przesłanie. Świetnie dopełnia sie z mnie nieznanym hop hipem Hansem. Hans wniósł niesamowita świeżość i świetne texty.
Znana z Armii sekcja w osobach Krzyżyka i Kmiety sekcja wbija w podłogę i nie daje się z niej podnieść.
Jedynym mankamentem płyty jest jej czas- jest zdecydowanie za krótka.
W poniedziałek premiera - obowiązkowo biegnijcie lub pomykajcie na rowerze aby ją nabyć.
Szacunek Luxtorpedo.... Bóg z Wami!!!!!!!!!!!quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-42922586891757380702011-03-14T22:49:00.000+01:002011-03-14T22:49:07.913+01:00u mnie wiosnaCzasem jest fajnie. Tak po prostu. Wsiadasz rano na rower, zaczynasz pedałować i... doznajesz oczyszczenia. A wszystko to za sprawą słońca i krótkich spodenek. Tak tak. te dwie rzeczy sprawiły, że poczułem się na szosie jak ryba w wodzie. Gdzieś tam po cięzkich zimowych miesiącach nagle słońce ładnie przygrzało. Opatulone dotąd nogi nagle poczuły przypływ świeżego powietrza.
Pierwszy raz poczułem się tak zjednoczony z szosą na moim dość świeżym nabytku rowerowym. Udało mi się złamać magiczne 30 minut na rowerze w drodze do pracy.
Poczułem sie wolny.... i szczęśliwy.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-16907148629536580382011-03-05T23:11:00.000+01:002011-03-05T23:11:09.194+01:00odpały ojca<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtTha5ejINCXUFU81aA95GH63Y65DUtjBJ4zOHe2X8KDZb-FhoGa8aCo00ooXpucpKnpM0hPiOvzLAzLUU91TLeACeLLseGpYqrb4CKPjq4D4BpJsavE_TsBaVispbSXP11XEK2KCEJg3/s1600/krzyze+001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="240" width="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtTha5ejINCXUFU81aA95GH63Y65DUtjBJ4zOHe2X8KDZb-FhoGa8aCo00ooXpucpKnpM0hPiOvzLAzLUU91TLeACeLLseGpYqrb4CKPjq4D4BpJsavE_TsBaVispbSXP11XEK2KCEJg3/s320/krzyze+001.jpg" /></a></div>
Jak każdy ojciec, chyba każdy. Może generalizuję, ale wydaje mnie się, że każdy próbuje swoje zainteresowania wyrazić także poprzez dzieci.
Gdzieś tam we wcześniejszych postach dawałem zdjęcia córki na rowerze czy syna w bajkerowym bodziaku.
istotna jest także muza. Mam odpały na punkcie pewnych kapel czy osób popełniajacych albumy muzyczne co pewien czas. Chcąc nie chcąc dzieci czasem coś usłyszą ale i ubiorą- co prezentują zdjęcia.
Oczywiście wszystko oryginalne pakowane w USA przez Jamesa hetfielda;) <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_xk_w0jzjSSBBxuYqsnJacYYoVwLtBqC-HvYtkekpRUy80Wr78Wyf8RQBgkziZN0AU0jE-Wo7lhoEUJoTouJeRdkkWp1Tag9OcglkTtNpGLfKfUHAh5qcObqofztYHwvqkZXjsyz84kiM/s1600/marzec+037.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="320" width="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_xk_w0jzjSSBBxuYqsnJacYYoVwLtBqC-HvYtkekpRUy80Wr78Wyf8RQBgkziZN0AU0jE-Wo7lhoEUJoTouJeRdkkWp1Tag9OcglkTtNpGLfKfUHAh5qcObqofztYHwvqkZXjsyz84kiM/s320/marzec+037.jpg" /></a></div>quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-46790623373481099562011-02-23T14:55:00.000+01:002011-02-23T14:55:29.036+01:0020 stopni poniżej zeraW poniedziałek nieświadomie wyszedłem na rower myśląc, że jest ok 5 stopni poniżej zera. Było 17 poniżej zera, ale człowiek nie wiedział jaka jest temperatura i poginało sie całkiem znośnie.
Dzisiaj było poniżej 20 stoni na minusie o czym wiedziałem i jechało się znacznie ciężej. Wniosek taki, że czasem lepiej nie wiedzieć co ciebie czeka na zewnątrz.
Co do roweru to spisywał się tak samo w jeden i drugi dzień. Nie zna sie na termometrze;)quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-56944108401891673052011-01-15T21:59:00.000+01:002011-01-15T21:59:10.673+01:00My jesteśmy Armia...Dostałem od przyjaciela płytkę Armii z konceru, który odbył sie na Owsiakowym zlocie. Świętowali oni tam swoje 25 lat - no w sumie to p. Budzyński, ale to mało istotne.
Dlaczego piszę o tej płycie? Bo warto ją nabyć;)
Dla wielu w moim wieku i paru starszych osób Armia to zespół kultowy lub prawie kultowy. Dla mnie prawie bo nie łykam wszystkiego co grają ale mają w dorobku płyty, które kiedyś powaliły mnie na kolana jak np. Triodante, Duch czy Legenda.
Trochę sceptycznie podchodzę do wydawnictw koncertowych bo większość to w dogrywane rzeczy w studio. Jednak tutaj mamy 99% live i co ciekawe sam zespół nie wiedział, że będzie to nagrywane.
Odsłuchu dokładnego wbijającego się do bólu w ciało dokonałem na dwóch ponad 10 km przebieżkach w mrożne zimowe popołudnia. Nawet fajnie sie składało bo płytę otwiera Opowieść zimowa.;)
Repertuar jak dla mnie troche zbyt mocno punkowy, ale tutaj to prawdopodobnie był ukłon w stronę łódstokowej publiki. Materiał wżarł się w ciało i pięknie nadawał tempo biegu. Okazało się, że stare punkowe numery fajnie brzmią po latach. Saluto czy Aguirre nadały rytmu, który potem cały czas był podtrzymywany przez Popioły czy Jeżeli nam.
Trochę mało wkomponowały się Buraki, kapusta i sól czy repertuar z freak-a. Fajnie natomiast wypadł nielubiany przez moją osobę Jeszcze raz jeszcze dziś traktujący o rzezi ludzi Jungingena przez wiernych Rzymowi Polaków;)
Bez wątpienia tonu płycie nadaje sekcja w składzie Kmieta bas i Krzyżyk perkusja.
Przyjemnie zaskoczył mnie gitarzysta. Waltornia to nie moja bajka ale czasem trochę słabo grała. No i jakoś Budzy sobie radzi. Juz w Poznaniu byłem pod wrażeniem jego scenicznego image i zaangażowania w muzę a tutaj udowadnia, ze jest panem sceny w tym dniu.
Ciekawe czy wyjdzie z tego dvd. Jezeli tak to na pewno będzie warto je także dokupić.
Panie i Panowie urodzeni w PRL-u. Szturmem do sklepów nabywać muzykę dzieciństwa a dla niektórych młodości. A Ci którzy urodzili się później niech także to uczynią i zobaczą co to oznacza zagrać koncert z pasją.
A ja z moja córką zaśpiewam sobie hejaho, hejaho z Saluto- numer przypadł mojej Kindze do gustu bo potrafi coś z tekstu zaśpiewać. No i numer taki troche fasolkowaty;)quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-23447996093520733412011-01-14T22:11:00.000+01:002011-01-14T22:11:45.818+01:00Miłość to codziennośćW sumie do tego posta pchnął mnie Phazi po swoim wpisie na blogu na temat miłości.
Skończyłem czas jakiś temu kolejny rok życia i wzięło mnie na przemyślenia i rozliczenia z życiem. A jedną trzecią życia żyję sobie z pewną sympatyczą dziewczyną i chcąc nie chcąc także musiałem zgłębić ów obszar mego jestestwa.
Nie lubię słowa Miłość. Źle napisałem. Nie lubię czytać definicji, wykładni postępowania itp, itd. Bo współczesny świat wszystko musi mieć posegregowane i nikt nie może wychodzić poza schemat. I wszystkie filmy o miłości jakie obejrzałem mogę na śmietnik wyrzucić. Bo jest tam wszystko poza codziennością.
A dla mnie ( każdy może widziec to inaczej) uczucie jakie żywię do tej, która jest sensem mojego istnienia ( może brzmi jakoś dziwnie, ale jak nazwać kogoś kto został przez Boga dany jako element układanki i który pasował idealnie)to przeżywanie codzienności. Doświadczam tego szczególnie gdy ma delegacje i znika na kilka dni. Wtedy robi sie pusto. Są dzieci, ale brakuje istotnego elementu układanki. Niby chata pełna bo dwójka małych szkrabów robi totalny zamęt w chacie, ale wszystko jest inaczej. Nie tylko ja to czuję ale i dzieciaki wtedy są trochę inne. Niby tata wszystko zrobi, pobawi się, ale w układance rodzinnej brakuje najwżniejszego puzzla i nie ma pełni szczęścia.
Ale wracając bardziej na tory codzienności. Myślę, że miłość jest trudna bo jest codziennością. To co wykonujemy bez przerwy staje się mniej atrakcyjne, popadamy w rutynę. Jednak jeżeli potrafisz byc dobry w przyziemnych sprawach sprawdzisz się i w wielkich. Łatwo o tym zapomnieć. Nie lubię określenia, że miłość wygasa bo przychodzi szara rzeczywistość. To właśnie w tej szarej rzeczywistości okazuje się czy to uczucie jest tym czym je określiliśmy. Ludzie mylą zakochanie z miłościa i w duzej mierze stąd biorą się nieporozumienia. Chwilowy wybuch uczuć, odsuniety od codzienności jest porywający ale kiedys sie kończy i wtedy to co kiełkowało dopiero ma szanse sie wykształcić.
Dla mnie miłość mojej żony do mnie to fakt, że mnie przywita gdy wracam wieczorem do domu odrywając sie na chwile od kompa, że zaśnie koło mnie. Miłość okazuje poprzez zapełnienie lodówki, ogarnięcie domowego chaosu. Miłośc jest w tym ,że zadzwoni wieczorem z delegacji spytać sie czy żyję i czy dzieci mnie nie wykończyły. Także w tym, że mnie zbeszta za to, ze zawsze wszystko spierdzielę, niedokończę i w ogóle że jakos w tym życiu nie moge sie do końca odnaleźć. To ostatnie nie jest prawdą bo odnajduję sie przy niej i dzieciach. Przy codziennym zawitaniu o 6 w sklepie żeby rodzina miała śniadanie, zrobieniu kanapek żonie do pracy, prasowaniu ( którego nienawidzę), okazjonalnej jeździe samochodem, wstawaniu nocnym do dzieci itp. itd.
To jest właśnie dla mnie miłość. Tyle i tylko tyle.
Przepraszam za niedopracowanie tematu, ale jeszcze muszę poprasować;)
No i na koniec dziękuje mojej Żonie za to że 13 lat ze mna wytrzymuje i nie zwariowała. Na bank ma niebo zarezerwowane;)
O muzyce bedzie jutro - sory Tom.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-69812434972175479002011-01-13T20:33:00.028+01:002011-01-13T21:23:54.416+01:00Ksiądz Bosco zawsze pomocny.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyYz8Q2GlN9oEIGzZGaMYRmEA61mFbIaVRCYeZt4hSkSzTI2hOjFbrskdN-6umkDM5x9QfSGE0MXmbTkjbvAneDbwWWy1bTAE0Ofu7jYhpQfHaltck6kF88blcB-7ENTpukOQg4YiDdjkV/s1600/Obraz+002.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 240px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyYz8Q2GlN9oEIGzZGaMYRmEA61mFbIaVRCYeZt4hSkSzTI2hOjFbrskdN-6umkDM5x9QfSGE0MXmbTkjbvAneDbwWWy1bTAE0Ofu7jYhpQfHaltck6kF88blcB-7ENTpukOQg4YiDdjkV/s320/Obraz+002.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5561768617887584290" /></a><br /><br /><br />Każdy z nas popija co tam sobie na co dzień. Jedni kawę a drudzy herbatę. Przeciętny człowiek pija przeciętne marki. Głównie ze względu na cenę. Jednak od czasu do czasu warto zaszaleć i kupić coś bardziej ekskluzywnego. <br />Na święta kupiliśmy sobie z Żoną lepszą kawę - Kenya Pearls. W porównaniu do marki którą pijemy codziennie to była różnica jak między fiatem panda a toyotą yaris. Subtelnie łaskotała nasze kubki smakowe i sprawiła że po raz pierwszy od roku delektowałem się tym naparem.<br />Także yerba mate ma lepsze i gorsze marki. Na co dzień pijam Cruz de Malta. Wyraźny goryczkowaty smak. Fajnie pobudza. Do dzisiaj uważałem ją za moją ulubioną markę. <br />Znalazłem miejsce gdzie można kupić yerbę jak wyczytałem na stronach bardziej cenioną przez smakoszy tego trunku. Mnie bardziej przyciągnęła jej nazwa i etykieta- Don Bosco. <br />św. Jan Bosco to jeden z tych na górze, którzy bardzo zmienili moje życie i tchnęli w nie Ducha. Poprzez niesamowitych księży: Darka Presnala, Leszka Ziołę i Wojtka Pettke ks. Bosco zasiał we mnie bardziej dojrzałą wiarę i zesłał najlepszego przyjaciela.<br />Chcąc nie chcąc musiałem owej marki spróbować. Czekałem ponad dwa tygodnie na paczkę z Argentyny, ale było warto. <br />Ksiądz Bosco jak zwykle nie zawiódł swojego fana. Wyrazisty ale bardzo delikatny smak aż mnie powalił na kolana. Jestem pewien, że nawet moja Żona by yerbę polubiła gdyby posmakowała tej marki. ( Pozdrawiam Żono - dzieci tęsknią ale dajemy sobie radę).<br />Zapraszam Luxtorpedę na degustację w moich skromnych progach - oczywiście z małżonkami. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyYz8Q2GlN9oEIGzZGaMYRmEA61mFbIaVRCYeZt4hSkSzTI2hOjFbrskdN-6umkDM5x9QfSGE0MXmbTkjbvAneDbwWWy1bTAE0Ofu7jYhpQfHaltck6kF88blcB-7ENTpukOQg4YiDdjkV/s1600/Obraz+002.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 240px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyYz8Q2GlN9oEIGzZGaMYRmEA61mFbIaVRCYeZt4hSkSzTI2hOjFbrskdN-6umkDM5x9QfSGE0MXmbTkjbvAneDbwWWy1bTAE0Ofu7jYhpQfHaltck6kF88blcB-7ENTpukOQg4YiDdjkV/s320/Obraz+002.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5561768617887584290" /></a><br />Jutro zapraszam na bardziej duchowo-muzyczny post.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-36986415440466532242011-01-04T13:10:00.002+01:002011-01-04T13:34:59.930+01:00Nowy RokMałe zmiany często powodują lawinę, która czasem niszczy a czasem tworzy.<br />Jeden wyjazd na rowerze w obecnie panujących warunkach może się okazać ostatnim. Nie jest to głupie gadanie a realne spojrzenie na rzeczywistość. Mój ostatni wypad rowerowy zakończył sie lekką kontuzją barku spowodowanym kontaktem z lodowym asfaltem. Całe szczęście było koło 23 i nic na drodze nie jechało bo pewnie bym sobie teraz pogrzebową piosnkę śpiewał.<br />No ale to było w starym roku a trzeba iść do przodu. W planach mam półmaraton poznański albo warszawski - tam chciałbym pobiec na 100% i zrobić małą życiówkę. <br />Rowerowo to ciężko coś planować- chciałbym z synem czasem pojeździć. Może złapie bakcyla i będę miał pretekst aby przemierzać szosy w mojej okolicy.<br />Na ostro rozpocząłem pozbywanie się nadmiaru rzeczy. Jakoś ciężko było się do tego na dobre zabrać ale pewne życiowe okoliczności pomogły mi w tym. Czy odczuwam żal? Wydawało mi się, ze powinienem. W końcu gromadziłem to przez kilkanascie lat. Jednak gdzieś tam wewnątrz nastąpiła ulga, że mogę jednak uwolnić sie od czegoś. Gdzieś tam chyba trochę dojrzałem i w końcu dotarło do mnie, że w życiu liczą sie inne rzeczy.<br />Zaczynam do życia podchodzić jak do jazdy- powoli z określoną kadencją przemierzam codzienność. Staram się nie zrywać a spokojnie docierać do wymierzonego celu. <br />To tak na Nowy Rok. W tym tygodniu zajrzę pewnie jeszcze podzielić się paroma ciekawostkami. <br />Czytających przepraszam za łamana polszczyznę, błędy, interpunkcję. Szczególnie Antka Bosego uczulonego wielce na te sprawy.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-57455286963076785732010-12-16T10:25:00.000+01:002010-12-16T10:25:34.232+01:00ŻyjęPo jakimś okresie niepisania pora się odezwać pożyczyć i zniknąć na czas jakiś.
Dementuję plotki, że umarłem, zginąłem czy w inny sposób zniknąłem z planety.
Nadal biegam i pomykam po szosie z róznie rozłożonymi akcentami w róznych tygodniach. Pobiegłem w XX biegu niepodległości dzięki anonimowemu sponsorowi:). W zamian miałem mu pomóc osiągnąć czas 50 minut co uzyskał a nawet zmieścił się w 48 minutach. Pobił swój czas o 5 minut a ja miałem okazję przebiec się rekraacyjnie w gronie 6 tyś ludzi.
Nowy rower chodzi wspaniale - jednak Scott to marka, która nie portrzebuje reklamy bo doskonale broni się na szosie. Jednak ostatni powrót z pracy był pełen nerwowości bo na szosie masa nawianego śniegu z pól i koleiny co dwa razy wyrzuciło mnie na przaeciwny pas ruchu. Na szczęście Anioły czuwały i w tamtej chwili nic nie jechało z naprzeciwka.
Trochę musiałem inaczej życie poukładać i przewartościować pewne rzeczy aby dalej miało sens, więc nie wiem czy blog bedzie kontynuowany. Może za czas jakiś.
Życzę wszystkim Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
<a href="http://images38.fotosik.pl/461/57f118921c0fa8a2gen.jpg"></a>quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-68763133884086112912010-09-08T21:52:00.000+02:002010-09-08T21:52:45.399+02:00czas zamilknąćZostałem zmuszony do zawieszenia działalności blogowej na czas dalszy niż bliższy. Przestanę się także pojawiać na zaprzyjaźnionych blogach w komentarzach. Wysiadł mi komputer a na nowy na razie nie mam środków więc przychodzi mi zamilknąć w wirtualnej przestrzeni.<br />
Dziękuję wszystkim za odwiedzanie i niektórym za komentowanie. O wszystkich będę pamiętał przemierzając rowerem bądź biegiem polskie przestrzenie.<br />
Będzie to ciekawe doświadczenie - bez internetu to we współczesnym świecie jak pogrążenie się w niebycie. <br />
Bosemu Antkowi życzę zdrowego potomka a Romeusa szczególnie o modlitwę bo nadchodzi dla mnie ciężki czas. <br />
Pozdrawiam<br />
<br />
Quis ut Deus i jego pomykające po polskich drogach rowery.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-37958929160302008592010-09-03T10:26:00.000+02:002010-09-03T10:26:06.387+02:00w zdrowym ciele zdrowy duch<div style="text-align: justify;">
Coś w tym jest. Jednak ja raczej widzę coś odwrotnego. Tam gdzie zdrowy duch tam łatwiej o zdrowe ciało. <br />Pewien rygoryzm moralny, normy, zdrowe zakazy i nakazy budują ducha. Pomagają go kształtować we właściwym kierunku. Gdy się potrafi zapanować nad sferą duchową łatwiej przychodzi kształtowanie własnego ciała.<br />Przynajmniej ja tak mam. Gdy wnętrze mam uporządkowane łatwiej przychodzi zazębić wszystkie obowiązki domowo-zawodowe. <br />Gdy następuje zachwianie ducha sypie się i reszta. Ciężej zdobyć się na dodatkowy wysiłek, zrobić coś ponad. <br />Coś mnie sie posypało, straciłem chęć walki. Jak to powiedział mój dobry przyjaciel - szatan walczy o Ciebie. Pewnie jest w tym sporo prawdy bo za tydzień zostaję ojcem chrzestnym i trzeba udać sie do spowiedzi. Ciężej takie rzeczy przychodzą gdy człowiek się zaniedbał i formę duchową stracił. <br />Trzeba będzie się trochę "napocić" aby się nawrócić, ale jest nadzieja;)<br />Pod koniec września odbieram nowy rowerek na jesienne deszcze i zimowe śniegi. PHU ROWER w Bydgoszczy zlitowali się nad biednym cyklistą i kolejny raz ruszyli z pomocą. Rower dostanę po kosztach więc parę groszy mniej mam do zapłaty. <br />Wszystkim rowerzystom z Bydgoszczy polecam fachową pomoc Panów z tego sklepu: <a href="http://www.rowerbydgoszcz.pl/">www.rowerbydgoszcz.pl</a><br />Pod koniec września pewnie dam fotosa i recenzyję sprzętu katocyklisty. A w ramach polecanek muzycznych - szykuje się nowa ciekawa płyta- więcej na stronie:</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.myspace.com/luxtorpedaband">Luxtorpeda Band!</a></div>quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-23527785336007039852010-08-27T12:53:00.004+02:002010-08-27T13:02:09.082+02:00krótko o dzieckuKoledzy, których czytam ,dzielą się rodzicielskimi wspominkami.To i ja krótko coś w temacie napiszę.<br />Córka powoli ,ale sukcesywnie powiększa zasób słów, ale jak wiadomo dzieciaki lubią tworzyć własne wersje istniejacych słów.<br />No i bardzo lubi bawić się piłką. Tylko w jej słowniku piłka to pipa....<br />Będąc z córką na zakupach omijam sklepy sportowe szerokim łukiem;)quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-89239988072011329132010-08-24T09:29:00.004+02:002010-08-24T09:57:37.860+02:00sponsora szukam - rower muszę kupićNie jestem fachowcem rowerowym jak i religijnym. Jestem czynnie udzielającym się w obu przestrzeniach. To, że pomykam po szosie na dwóch kółkach czy chodzę do kościoła nie czyni mnie fachowcem od tych rzeczy.<br />To, że wiem jak nacisnąć na pedały czy zachować się w kościele nie oznacza, że potrafię złożyć rower od podstaw czy obronić wszystkie prawdy głoszone przez kościół.<br />To pozostawiam fachowcom czy ludziom, którzy sie lubują w takich rzeczach.<br />Jak ktoś mnie pyta na jakich przełożeniach jeźdzę to odpowiadam, że na takich na jakich w danej chwili mi jest wygodnie.<br />Muszę kupić nowy rower bo stary się rozpadł, a renowacja zbyt dużo wyniesie i nie ma pewności, że bedzie pracował jak należy. Moja zimowa Merida to jedna z największych wpadek jakie zakupiłem w życiu. Mój brat pomyka na Meridzie i jest ok., a ja miałem z nią same problemy z napędem. Najgorsze, że była to usterka, którą było ciężko udowodnić. Wymieniłem wszystko co mogłem a w rowerze nadal łańcuch przeskakiwał.<br />No i nadszedł kres męczarni na szosie jednak przyjdzie czas męczarni finansowych.<br />Najwyżej sprzedam nerkę aby spłacić rower. Czymś do pracy trzeba dojeźdzać a nikt mi roweru nie zaponsoruje. Nie nazywam się Szmyd czy Włoszczowska. Nie pokażę się na znanych wyścigach a tylko na ulicach i szosach w Polsce. A taka reklama to żadna reklama. Więc przerzucam się na suche bułki - na czymś trzeba zaoszczędzić.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-41970166300472950332010-08-19T10:07:00.001+02:002010-08-19T10:10:04.953+02:00wypalenieMasakra. To jedno słowo zawiera to co przeżywam na szosie. Czy to biegając, czy to pomykając rowerem.<br />Zero świeżości. Zero płynności. Zero przyjemności. Totalne wypalenie. Pogorzelisko zarówno fizyczne jak i mentalne.<br />Znam przyczyny, ale ich nie przeskoczę. <br />Dziecko budzi się jak jest dobra noc kilka razy a jak kiepska to kilkanaście. W pracy zawirowania i dość intensywny okres sprzedażowy. <br />Gdy wybiegam po 13 godzinach pracy na szosę nie przeżywam jedności z naturą. Przeżywam ból istnienia w przenośni i dosłownie. Modlę się tylko aby przebiec te blisko 15 km w miarę przyzwoitym czasie aby mieć parę minut wiecej na regenerację.<br />Jednak wiem, że odpuszczenie sobie ruchu spowoduje jeszcze większe straty.<br />Gdzieś tam sie kołacze w głowie data 5 września - półmaraton w Pile. Już wiem, że będzie gorzej niż w kwietniu. Ale jeżeli dzieci będą zdrowe na 90% wystartuję, aby zakończyć sezon biegowy a otworzyć rowerowy. Takie ładne choć słabe fizycznie zwieńczenie roku.<br />Fajnie bo 11 września zostanę ojcem chrzestnym małego Mareczka, syna moich najlepszych przyjaciół. Te daty się gdzieś są bliskie sobie i może zapowiadają nową nadzieję, że ten blog jak nazwa wskazuje stanie się bardziej cyklistyczny. Tego sobie po cichu życzę.<br />Dziękuję czytaczom za wierność mimo mojej rowerowej niewierności, a Pani Kasi i Panu Sylwkowi za super prezent dla dzieciaków. Tak jak obiecałem trud pilski ofiarowuję szczególnie w Państwa intencji.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-70035418236205999382010-08-10T08:39:00.002+02:002010-08-10T09:14:36.015+02:00Niebezpieczeństwa archeologizmu.Z wielką przyjemnością pochłonąłem książkę Urodzeni biegacze, której okładka znajduje się po prawej stronie.<br />Książka napisana w typowym amerykańskim stylu, który ma to do siebie, że się łatwo wchłania i nie jest przeładowany tysiącami wykresów i tabelek.<br />No ale co może być interesującego w opowieści o biegaczach pokonujących ultramaratony?<br />Otóz książka ta nazwana została ewangelią zdrowego biegania. Na czym ono ma polegać?<br />Otóż autor stawia na bieganie na boso lub w butach, które ze współczesnymi biegówkami mają niewiele wspólnego - są pozbawione wszelkich ulepszeń i amortyzacji.<br />Ma to spowodować zmniejszenie ryzyka kontuzji jak i zmienić konsumpcyjne bieganie w bieganie zgodne z naturą.<br />I w pewnym sensie autor ma rację. Współczesne buty powodują, że biegamy nienaturalnie przenosząc cieżar biegu na pięty. Osłabiają one naturalnie pracujące miesnie przerzucjąc pracę na inne co może powodować niebezpieczne kontuzje. <br />To prawda, że współczesne bieganie to wielki biznes mający wyciągnąć z biegaczy coraz wiecej kasy.<br />Jednak jego radykalne odrzucenie współczesności biegowej nie przyniesie jednak cudownego uzdrowienia biegaczy.<br />Autor zapomina, że zaczęlismy sie tak poruszać bo od maleństwa włozono nas w buty, które wyrobiły w nas pewne nawyki. nasze mięśnie, układ kostny, ściegna zostały w pewien sposób przeprogramowane. Nagłe odrzucenie całej otoczki wspomagającej moze wyrządzic wiecej szkód niz pożytku. Samo zdjęcie butów nie skoryguje źle ustawionej do naturalnego biegania sylwetki. Do tego potrzeba trenera i wielu miesięcy przemyślanych planów treningowych.<br />Nie będę biegał boso. Będę używał dalej biegówek, ale z jak najmniejszym wspomaganiem. To, że pierwotne bieganie odbywało się boso nie oznacza, że można je bez zgrzytów zaadoptować we współczesności. <br />Troche mi to przypomina powrót do źródeł w kosciele. Pewne rzeczy są słuszne jednak zachłyśniecie się tym i odrzucenie wiekowych doświadczeń może powodować spore zamieszanie. Ale to nie miejsce i czas na takie dywagacje.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-19349143309355260932010-08-05T08:18:00.004+02:002010-08-05T08:43:47.489+02:00inwazja grubasówZajrzałem sobie dzisiaj do ksiegarni internetowej i na pierwszym miejscu na liście najczęściej kupowanych mamy książkę o znamiennym tytule "Nie potrafię schudnąć".<br />Hmm. Tytuł raczej powinien brzmieć " Jestem leniwy, lubie jeść a chcę schudnąc."<br />Szanowny czytelniku. Jesteś dorosły więc wbij sobie w głowę, że nie schudniesz będąc leniwym. Jeżeli jesteś gruby to musisz włożyć troche wysilku aby schudnąć. Inaczej będziesz tracił na wadze ale na koncie wydając pieniądze na kolejne książki o chudnięciu. Każda dieta ma to do siebie, że gdy jej zaprzestaniesz przybierasz na wadze jeszcze bardziej.<br />Sprawa jest prosta. Chcesz schudnąć? Zacznij sie ruszać. Parę razy w tygodniu bieganie, rower, może pływanie i spadek wagi gwarantowany. Oczywiście trzeba trochę ograniczyć spożycie kalorii, ale nie jakoś drastycznie.<br />No tak, ale skąd na to czas brać, ktoś mi zarzuci. <br />Jeżeli ktos ma czas na czytanie takich głupot jak książki o dietach cudach to zamiast je studiować niech zacznie się ruszać.<br />Lenistwo jest jednym z grzechów głównych więc zaczynając uprawiać sporty różne zaczynamy walkę z ową słabością i hartujemy własne ciało i ducha. <br />Pogoda piękna - więc do dzieła.<br />Na pocieszenie dodam, że i ja mam do zrzucenia do końca miesiąca 4 kg. więc i ja nie mam łatwo. Za lekkie pofolgowanie ciału trzeba zapłacić teraz dodatkowym wysiłkiem.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-86844352922458181482010-08-04T10:48:00.002+02:002010-08-04T11:17:32.829+02:00przeprowadzkaNienawidzę przeprowadzek. Nie dlatego, że jest dużo pracy, zamieszania, nerwów, niewyspania, i wiele innych problemów.<br />Przeprowadzka niestety pokazuje jak bardzo jestem dzieckiem tego świata. Człowiek gromadzi tyle róznych "potrzebnych" mu rzeczy, że nagle okazuje się, że jestem nimi wręcz zasypany.<br />Już wydałem czy sprzedałem część książek bo nie miałem ich gdzie tzymać i ciągle brak miejsca. Drugie dziecko potrzebuje swego kąta więc trzeba rowery z domu wyprowadzić)własne rzeczy gdzieś upchnąć. <br />Wizja świata przedstawiona w genialnej animacji Wall-e jest wręcz prorocza. Jeszcze trochę a będę musiał sobie takiego robota do sprasowywania niepotrzebnych rzeczy nabyć.<br />Na razie będzie musiało go zastąpić allegro i rozdawnictwo. <br />Gdzieś tam kołacze mnie sie po głowie cały czas potrzeba uwolnienia się od przesadnego konsumpcjonizmu i małymi krokami trzeba zacząć wprowadzać to w życie.<br />Zarówno w życiu domowym jak i szosowym. Ale o tym wkrótce w krótkiej notce o bardzo fajnej książce.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-90358265478130411752010-07-15T21:35:00.000+02:002010-07-15T21:48:32.390+02:00Najlepszy gregario na świecie.Mimo upałów udało mi się pary razy wybrać z córką na krótkie wieczorne wycieczki szosowe. Jadąc i wymieniając uwagi na temat okoliczności przyrody zdałem sobie sprawę że wszystkie dywagacje komentatorów na temat najlepszego kolarza, najlepszego pomocnika, największego z największych, można sobie miedzy bajki włożyć.<br />Jednego dnia ten jest najlepszy a drugiego inny. Zależy to w głównej mierze od ilości czasu antenowego poświęconego danemu kolarzowi.<br />Ja mam dużo lepiej. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem najlepszym gregario na świecie. Gregario to tzw. człowiek od brudnej roboty, który lidera wyprowadza na czystą pozycję do ataku, pozwala mu zaoszczędzić siły osłaniając od wiatru, przywozi bidony. <br />Ja jestem gregario mojej córki. Ja pedałuję aby ona mogła jechać, podaję bidon z piciem, osłaniam od wiatru i cały czas jestem do jej dyspozycji. Córka wie, że na tatę może zawsze liczyć i w miarę sił i możliwości zrobię wszystko aby jej życie było pełne radości z poznawania świata.<br />Nigdy nie zostanę wielkim mistrzem kolarskim ale zostałem najlepszym gregario na świecie - to jest spełnienie moich marzeń. Tego Wam również gorrrrrrąco życzę.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-2488433968387718322010-06-28T10:42:00.012+02:002010-06-28T10:56:34.153+02:00syna także mamW rozmowie ktos mi zarzut postawił, że o synu mało wspominam. Mało wspominam bo mały jest;)<br />Dzisiaj na pocieszenie fotograficzne podglądanko synka. <br />Przypominam, ze ma na imię Grzechu, 11 lipca zmieniamy mu status z poganina na ochrzczonego, jest fanem Toy story i kolarstwa. Te dwie rzeczy z tatą regularnie ogląda;)<br />Na tej fotce wciela się w postać Chudego z Toy Story. Jest tylko jedno ale.. W bajce jest szeryf Chudy a tutaj mamy Szeryfa Grubego ( pozdrawiającego wujka Grubego z Bydgoszczy znanego jako Azja). <br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb4qaf-4ljhQuTNwjYxYQ04P_xgb4I8rI83-fpoILmGBCTbBGKdVNB9oOvSAZbf5c2LUZSRkgFpeQNqH0867vD_pkUjfNiGJJdEIceIsOmrs2TBsa7iMvGS6oqeoXpJu4y9lYaMWJooK4O/s1600/fani+toy+story+021.jpg"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb4qaf-4ljhQuTNwjYxYQ04P_xgb4I8rI83-fpoILmGBCTbBGKdVNB9oOvSAZbf5c2LUZSRkgFpeQNqH0867vD_pkUjfNiGJJdEIceIsOmrs2TBsa7iMvGS6oqeoXpJu4y9lYaMWJooK4O/s320/fani+toy+story+021.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5487743425098621410" /></a><br />poniżej druga odslona Grzecha - tym razem w koszulce z Buzzem Astralem - bawi się osmiornicą z Toy Story 3<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWA7yEodj48lCyDZ8_Um4ff4C_PUsjRtUVb_z1jc-10zEPMxtbpeTufvtxLQDTR9f_Qq0POSAjVOUKMJGNGmR0b4JPUaHJWYtn6F_sNjmlcA0hxWlrkGH4lwfLIDereD_v3wXas-5FQtS0/s1600/fani+toy+story+050.jpg"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWA7yEodj48lCyDZ8_Um4ff4C_PUsjRtUVb_z1jc-10zEPMxtbpeTufvtxLQDTR9f_Qq0POSAjVOUKMJGNGmR0b4JPUaHJWYtn6F_sNjmlcA0hxWlrkGH4lwfLIDereD_v3wXas-5FQtS0/s320/fani+toy+story+050.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5487744826737575202" /></a>quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-42837983954591820922010-06-26T23:00:00.003+02:002010-06-26T23:53:18.337+02:00manewrowanie kierownicą wychowaniaNie jest łatwo kierować życiem dziecka tak aby właściwie je wychować, jak i nie jest łatwo manewrować rowerem, na którym przewozisz dziecko.<br />Dzisiaj ponad godzinna wycieczka z córką szosami Poznania i okolic dała temat do posta. <br />Sam na rowerze czuję się wolny i niezależny. Czasami jeżdżę bardziej agresywnie, ufając intuicji a nie zdrowemu rozsądkowi. Człowiek zżyty z rowerem zna jego słabe i dobre strony, wie jak rower się zachowa i czasami może pozwolić sobie na nutkę szaleństwa.<br />Mając z tyłu córkę rower staje się mniej przewidywalny, trudny do opanowania. Ciężej się nim manewruje, jest bardziej wywrotny i każda zła decyzja może się źle skończyć nie tylko dla mnie ale dla osoby która ufa mi do końca. <br />Nie mogę myśleć, że pojadę tu i tam bo z tyłu mam kogoś kto inaczej odbiera jazdę i trzeba zadbać aby ona była dla niej fascynująca.<br />Cały czas trzeba być czujnym i oprócz szczególnej uwagi związanej z bezpieczeństwem wynajdywać kotki, pieski, tramwaje, koparki i wszystko co fascynuje córkę. <br />Zupełnie tak samo jest w życiu. <br />Bycie ojcem to ciągła sztuka spokojnego kierowania wychowaniem dziecka. Trzeba uważać aby nasze przyzwyczajenia nie wpłynęły negatywnie na życie dziecka. <br />To co jest dobre dla mnie dorosłego może być bardzo niebezpieczne dla dziecka. Podejmując decyzje musisz brać pod uwagę fakt, że wpływają one także na osoby za które jesteś odpowiedzialny.<br />Nie możesz myśleć o sobie ale sprawić aby mozolna sztuka przyswajania sobie nowych rzeczy przez dziecko stała się czymś fascynującym. W zalewie niepotrzebnych i zgubnych informacji wyłapywać dobre rzeczy, które ukształtują dziecko.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1386576439968402637.post-36395929874133589402010-06-24T10:18:00.002+02:002010-06-24T10:41:18.638+02:00głód wiary i głód roweruDzisiaj miało być o moim wzorze kolarskim Janie Ullrichu, ale do niego wrócę może dziś wieczorem.<br />Idąc sobie z synkiem rano na spacer doświadczyłem głodu. Gdzieś tam dusza krzyczy aby się pojednać z Bogiem i ciało aby przeprosić się z rowerem. Coś obie Rzeczywistości pozostały gdzieś na uboczu. Problemy dnia codziennego, rodzina, brak czasu spowodowały, ze ograniczyłem pewne rzeczy do minimum. Grzech lenistwo wziął górę nad tym co rzeczywiście wartościowe.<br />Bieganie jest super sprawą jednak tam nie doświadczam pełni życia. Może być uzupełnieniem jednak nie zastąpi ramy roweru. <br />Gdzieś tam nastąpiło zespolenie się wiary z rowerem i jak wiara szwankuje to pedałowanie idzie także mozolnie. Duchowość cyklistyczna naprawdę jest moja drogą do Boga. <br />Wczoraj czytając mojego mistrza pisarskiego Chestertona natknąłem się na takie zdanie- " Tak wiele modnych dziś herezji stoi twardo dziś na nogach, ponieważ nie mają głów, na których można by je postawić."<br />Będę się starał tak połączyć moja pasję z wiarą aby miała głowę w Kościele a koła na asfalcie.quis ut deushttp://www.blogger.com/profile/07150259882078191157noreply@blogger.com3