Koledzy, których czytam ,dzielą się rodzicielskimi wspominkami.To i ja krótko coś w temacie napiszę.
Córka powoli ,ale sukcesywnie powiększa zasób słów, ale jak wiadomo dzieciaki lubią tworzyć własne wersje istniejacych słów.
No i bardzo lubi bawić się piłką. Tylko w jej słowniku piłka to pipa....
Będąc z córką na zakupach omijam sklepy sportowe szerokim łukiem;)
Byłem na wakacjach z ośmiolatkiem, który jest dwujęzyczny. Mieszka na stałe z rodzicami we Francji,ale ojczyznę matki odwiedza regularnie, wychwytując słowa, które brzmią dla niego rewelacyjnie niezależnie od znaczenia. Teraz anegdotka. Wspomniany wyżej malec próbuje wyciągnąć nas z domku mimo niezbyt ładnej pogody słowami:" No chooodźcie, jest fatalnie!". Problemem językowym okazało się również zwrot "Ty nie istniejesz", który wymawiał "Ty nic nie jesz" co powodowało długotrwałe napady śmiechu, szczególnie w powiązaniu ze słynnym cytatem z Matrixa, który brzmiał: "Ta łyżeczka nic nie je"
OdpowiedzUsuńhaha
OdpowiedzUsuńale w sumie miał rację- jak nie jesz to nie istniejesz
:-) ...a moja najstarsza córa na piłkę mówiła "pkapka". W ogóle miała jakieś dziwne skłonności do łączenia spółgłosek, np. kwiatek to była "ćkaćka". O ile wiem, nie ma w naszej rodzinie żadnej domieszki krwi czeskiej ani słowackiej, więc nie wiem, skąd się jej to brało?
OdpowiedzUsuńPipa to przecież "rura" do nalewania piwa w knajpach.
OdpowiedzUsuń;-)
A nasz ostatnio wyskakuje z tekstem: "Fifolek się rusza"...i idź z takim między ludzi.
pzdr
Ale dlaczego!? Byłoby wesoło, a Ty mógłbyś się pochwalić, że wprowadzasz wczesne autorskie lekcje wychowania w rodzinie, a dziecko zdolne i się szybko uczy i powtarza przy każdej okazji świeżo nabytą wiedzę! :))
OdpowiedzUsuńW sumie to racja- bym robił za super odlotowego ojca- wzór nowoczesnego mężczyzny.
OdpowiedzUsuń