piątek, 3 września 2010

w zdrowym ciele zdrowy duch

Coś w tym jest. Jednak ja raczej widzę coś odwrotnego. Tam gdzie zdrowy duch tam łatwiej o zdrowe ciało.
Pewien rygoryzm moralny, normy, zdrowe zakazy i nakazy budują ducha. Pomagają go kształtować we właściwym kierunku. Gdy się potrafi zapanować nad sferą duchową łatwiej przychodzi kształtowanie własnego ciała.
Przynajmniej ja tak mam. Gdy wnętrze mam uporządkowane łatwiej przychodzi zazębić wszystkie obowiązki domowo-zawodowe.
Gdy następuje zachwianie ducha sypie się i reszta. Ciężej zdobyć się na dodatkowy wysiłek, zrobić coś ponad.
Coś mnie sie posypało, straciłem chęć walki. Jak to powiedział mój dobry przyjaciel - szatan walczy o Ciebie. Pewnie jest w tym sporo prawdy bo za tydzień zostaję ojcem chrzestnym i trzeba udać sie do spowiedzi. Ciężej takie rzeczy przychodzą gdy człowiek się zaniedbał i formę duchową stracił.
Trzeba będzie się trochę "napocić" aby się nawrócić, ale jest nadzieja;)
Pod koniec września odbieram nowy rowerek na jesienne deszcze i zimowe śniegi. PHU ROWER w Bydgoszczy zlitowali się nad biednym cyklistą i kolejny raz ruszyli z pomocą. Rower dostanę po kosztach więc parę groszy mniej mam do zapłaty.
Wszystkim rowerzystom z Bydgoszczy polecam fachową pomoc Panów z tego sklepu: www.rowerbydgoszcz.pl
Pod koniec września pewnie dam fotosa i recenzyję sprzętu katocyklisty. A w ramach polecanek muzycznych - szykuje się nowa ciekawa płyta- więcej na stronie:

8 komentarzy:

  1. Wczoraj po raz kolejny doszedłem do podobnej konkluzji. A przeczytawszy twój wpis uświadomiłem sobie, że w tym roku jakoś diabolicznie mało na rowerze jeździłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Szukaj swobody, a staniesz się niewolnikiem własnych pragnień. szukaj dyscypliny, a znajdziesz wolność."
    Tako prze paroma dniami przeczytałem bodaj po raz piąty w jednej z moich ulubionych książek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Panowie!!!
    Podnieśliście mnie na duchu- jeżeli jeszcze parę osób ma podobne doświadczenia, to napełnia mnie nadzieja, że ze mną nie jest jeszcze tak źle, jak myślałem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale jak już się napocisz i wrócisz to pozostań

    OdpowiedzUsuń
  6. Stary, ja mam podobnie - dyscyplina, nawet w totalnych pierdołach, jest niezbędna.
    Ja jestem z natury nierozgarniety, chaotyczny, pozbawiony kompasu, ale walczę z tym...

    Mam kalendarz i zapisuję sobie nawet najmniejsze zadania do zrobienia, jak zrobię, odkreślam na czerwono - ależ radość mi daje ten widok.

    Spróbuj, może zadziała podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i szczęscie mnie ogarnia na "Trzech panów..." to moja najukochańsza ksiązka - czytam ją średnio raz w roku.

    OdpowiedzUsuń