czwartek, 19 sierpnia 2010

wypalenie

Masakra. To jedno słowo zawiera to co przeżywam na szosie. Czy to biegając, czy to pomykając rowerem.
Zero świeżości. Zero płynności. Zero przyjemności. Totalne wypalenie. Pogorzelisko zarówno fizyczne jak i mentalne.
Znam przyczyny, ale ich nie przeskoczę.
Dziecko budzi się jak jest dobra noc kilka razy a jak kiepska to kilkanaście. W pracy zawirowania i dość intensywny okres sprzedażowy.
Gdy wybiegam po 13 godzinach pracy na szosę nie przeżywam jedności z naturą. Przeżywam ból istnienia w przenośni i dosłownie. Modlę się tylko aby przebiec te blisko 15 km w miarę przyzwoitym czasie aby mieć parę minut wiecej na regenerację.
Jednak wiem, że odpuszczenie sobie ruchu spowoduje jeszcze większe straty.
Gdzieś tam sie kołacze w głowie data 5 września - półmaraton w Pile. Już wiem, że będzie gorzej niż w kwietniu. Ale jeżeli dzieci będą zdrowe na 90% wystartuję, aby zakończyć sezon biegowy a otworzyć rowerowy. Takie ładne choć słabe fizycznie zwieńczenie roku.
Fajnie bo 11 września zostanę ojcem chrzestnym małego Mareczka, syna moich najlepszych przyjaciół. Te daty się gdzieś są bliskie sobie i może zapowiadają nową nadzieję, że ten blog jak nazwa wskazuje stanie się bardziej cyklistyczny. Tego sobie po cichu życzę.
Dziękuję czytaczom za wierność mimo mojej rowerowej niewierności, a Pani Kasi i Panu Sylwkowi za super prezent dla dzieciaków. Tak jak obiecałem trud pilski ofiarowuję szczególnie w Państwa intencji.

11 komentarzy:

  1. wypalenie to chyba domena każdej sfery życia. w pewnym momencie nadchodzi i czuje się człowiek jak na pustyni. w przypadku roweru czy biegania o tyle dobrze, że jest to sfera życia w której (teoretycznie nie zawsze praktycznie) możesz zastosować zamiennik (basen, rolki itp.) czasem potrzeba kilku dni pustyni, odpoczynku od tego by nabrać świeżości. jak w sporcie: nikt nie ma szczytu kondycji przez cały rok.

    paradoksem jest to że jak ty zaczynasz sezon połowa rowerzystów myśli o jego zakończeniu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ten rok był inny niż dotychczasowe i bieganie było bardziej pożyteczne dla mego organizmu ( budujące wytrzymałość) niż rower
    a w sumie fajnie iść pod prąd i widzieć zdziwione miny ludzi gdy pełno śniegu i mróz poniżej 10 stopni a ty na rowerze pomykasz
    wiem, że pustynia jest konieczna, ale wyskoczyła w najmniej dogodnym terminie;)
    ale to kolejna lekcja pokory;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolego, wszystko przed nami...dopiero jesień pokaże, jak ludzki organizm potrzebuje ruchu, słońca i ciepła...

    Trzymajmy się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypalenie ma to do siebie, że też się kiedyś wypala. Trzeba odczekać, choć czas wydaje się wtedy rozciągać i rozciągać.

    PS

    Fajnie, że ktoś jeszcze Genesis słucha. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. no i akurat trafiło na czas przed półmaratonem

    Genesis głównie z Philem ale uważam, że solowy Peter bije ich na głowę

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wolę z Gabrielem, bo z Philem są takie płyty, których nigdy w całości nie mogłem strawić (np. "Abacab"). Solowy Gabriel - OK., choć nie wszystkiego słuchałem.

    Może dopiero w półmaratonie to wypalenie odpuści, bo je po prostu "wybiegasz". :-)

    Niegasnące pozdro!

    Romo

    OdpowiedzUsuń
  7. No to Romo mamy odwrotnie. Ja wolę Genesis z Collinsem - bardziej dla mnie strawne.
    Zresztą to łeb Phila wybił Genesis na szczyty.
    A Peter solowy kladzie wszystkich na kolana. Polecam na żywo - jest potem co wspominać.
    Zresztą Genesis na żywca tez bije ich studyjne dokonania - Phil to sceniczny rozrabiaka;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, w zasadzie koncertówek Genesis nie znam, Phila też. Trzeba będzie te braki nadrobić. Ja w ogóle jestem fanem tzw. progresywnego grania, więc to dawne, bardziej "suitowe" wydanie Genesis zawsze bardziej mnie "brało".
    Zresztą to w ogóle był zespół wielkich indywidualności. Jak potem porobili solowe kariery to też raczej wstydu nie przynosili, ani Hackett, ani Banks, ani Rutheford, ani nawet ten ostatni młodziak Ray Wilson.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ray Wilson? Ten chłopaczek z tvn-u? Oj Romo....

    OdpowiedzUsuń
  10. Po jego odejściu z Genesis słyszałem parę kawałków solowych. Nie porwało mnie, ale wstydu nie było. On teraz w TVN dorabia? :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem zapraszają go na rozmowy o niczym w rannym programie. Chłopak widać bieduje i szuka okazji do promocji.

    OdpowiedzUsuń