Hmm.
Spróbuję zacząć nowy rozdział w blogowym świecie.
Zapraszam na http://poprostuquis.blogspot.com/
pozdrawiam
teologia cyklizmu
o duchowym wymiarze jazdy rowerowej, biegania ...ale nie tylko
wtorek, 25 października 2011
piątek, 8 lipca 2011
definitywny koniec
No w sumie popisałem trochę ale kiedyś trzeba pewne etapy zakończyć. Mój tour blogowy chyba dojechał do końca. Nie ma o czym pisać, słowa nie cisną się na klawiaturę. Dziękuję za czytanie i życzę szczęścia,
niedziela, 15 maja 2011
luxtorpedowa yerba - limitowana edycja
Już dawno nie byłem na koncercie, a na tak udanym to byłem ostani raz w moim rodzinnym mieście, gdy Acid Drinkers promowało Infernal Connection.
W piątek, w Poznaniu promowała swój album Luxtorpeda w ramach trasy "yerba tour". Najpierw podpisywali płyty i pozowali do fotek - co wykorzystałem. Poniżej autor trzymający palo santo oraz sam On- czyli skromny i sympatyczny Litza, który powiedział, że lubi pozować do zdjęć bo czuje sie wtedy jak pan z Zakopanego przebrany za misia ( bohater milionów Polaków a i gości z zagranicy).
Udało mi się nawet wypić dzięki uprzejmości zespołu limitowaną edycję yerby Cruz de Malta - Luxtorpeda, wypuszczoną na rynek własnie z tej okazji.
Koncert jak wspomniałem powalił na kolana a publiczność stłoczona w klubie prawie rozniosła go na strzępy. Co do uwag niektórych, ze na wcześniejszych występach słabo wokale było słychać- w Poznaniu nie było problemów. Mozna było bez problemu zrozumieć co Hans śpiewa.
Szacunek dla Krzyżyka, który mimo totalnego osłabienia zagrał cały set na 100% bez zadnej ściemy.
Dzięki za niesamowicie pozytywny dzień Luxtorpedowy. Yerba rządzi!!!
piątek, 6 maja 2011
sens życia według mnie
Nie biegam i nie poginam po szosie aby schudnąć, być ładniejszym czy też być bardziej trendi.
Mam gdzieś nowe gadżety, super buty, rowery za kilka tysięcy.
Mam słaby rower, słabe buty, słabe osiągi. Mam tzw. oponkę, słabe mięśnie.
Biegam i przemierzam asfaltowe drogi bo po prostu to polubiłem.
Lubię wracać do domu gdzie córka zaraz zabiera mi mojego Garmina, zakłada go i zaczyna biegać. Oczywiście ważne przy tym jest aby zegarek przy tym wydawał rózne dźwięki.
Fajnie jak córka wsiada na rower, zakłada plecak i mówi " Jadę do pracy". No to ja sie pytam: " po co?" a ona odpowiada całkiem poważnie : " zarobic pieniążki" To ja podążam dalej " ale po co Ci pieniążki?" - a ona słodko odpowiada " na lizaka". I pedałuje po domu - co przyprawia moją ukochaną małżonkę o zawał serca. Oczywiście pada pytanie - " Dlaczego pozwoliłes jej jeździc po domu? Przecież brudzi ściany oponami" No to ja po prostu ripostuję " W ten sposób pokocha rower i jazdę. I jeszcze dlatego, że uwielbiam patrzeć, na ten milowy krok w rozwoju. Zaczynam z córka mieć podobne zainteresowania."
Gdzieś tam oczywiście w bieganiu i cyklozie zwracam uwagę na stan ciała - pobiegłem już w tym roku dwa półmaratony- ale o tym w nastepnej odsłonie.
Dzisiaj tylko chciałem zwrócić uwagę, że to co robimy wpływa też na całą rodzinę. I to jest fajne, że można tym cieszyć się ze wszystkimi.
czwartek, 5 maja 2011
wjechała we mnie Luxtorpeda
Witam po długiej przerwie. Trochę biegam, trochę szosę przemierzam, uczę nowe pokolenie jazdy rowerem. O tym jednak może jutro.
Dzisiaj małe polecanko muzyczne z przesłaniem.
Dzięki uprzejmości przyjaciela Tomka miałem dzisiaj okazję zapoznać się z czymś co elektryzowało wiele osób od paru miesięcy. Robert Friedrich znany jako Litza zapowiedział wydanie solowego projektu. Odpowiednio budowana atmosfera za pomocą filmików ze studia, wywiadów ,sprawiła, że naprawdę oczekiwałem tego wydawnictwa z niecierpliwością.
Przed chwilą wróciłem z 10 km przebieźki, w trakcie której smakowałem owego dzieła.
No i mamy kawał solidnego grania z super przekazem. Nie żadne pitolenie o dupie tylko solidne przypomnienie o rzeczach najważniejszych.
Zacznijmy od początku.
Pierwszy kawałek tzw. Intro - instrumentalne granie. Mnie nie chwyciło za serce. Wręcz trochę zmuliło umysł i nogi. Jednak po nim następuje znany z przecieków niezalogowany. Naprawdę daje po umyśle jak Litza wykrzykuje Control...
Potem jest jeszcze lepiej bo 'Od zera" oprócz świetnej muzy ma naprawdę dobry text
" jutro znowu zaczną budować od zera
nadzieja ostatnia umiera"
Potem jak dla mnie słabszy punkt programu czyli "Autystyczny". W klimacie trzeciej płyty 2tm 2,3. Ale zaraz po tym uderza w nas " Jestem głupcem" ze świetnym textem Hansa.
" jestem głupcem
i wkrótce sie uduszę
w bezdusznym świecie
wypranym z prawdy
serce przegrywa
z uczuciem pogardy"
No i znowu lekkie pitu -pitu w postaci kawałka Trafiony zatopiony. Jakoś muzycznie do mnie nie trafia głównie za sprawa słabego muzycznie refrenu- jednak textowo miodzio
" masz pochlebcę który łechce twoje ego
niby szczerze ja nie wierze że bedzie to coś dobrego"
Potem znowu totalne wyprucie bebechów w kawałku 7 razy
"siedem razy na dzień upadam
nie jestem święty i nie przesadzam
siedem razy na dzień powstaję
przegrywam walkę kiedy sie poddaję"
Teraz do końca mamy już ostra grę - najpierw w ciemności
" im ciemniejsza noc tym jaśniejszy dzień
światło ma moc i nie zgasi jej cień
światło ma moc ciemność jej nie ogarnie
choć cień jest od zawsze po drugiej stronie światła"
Ciekawostka w tym numerze jest gościnny występ Adriana Smitha z Iron Maiden w połowie kawałka, którego wcisnął Krzyżyk;)
Na koniec mamy 2 kawałki znane z przecieków - 3000 świń i za wolność. Mnie szczególnie podoba sie text ostatniego kawałka
" wstań i walcz walcz i krzycz
daj im znak zerwij smycz
Naprawdę Litza i spółka zaserwowali nam kawał solidnej muzy. Oczywiście nie spodziewajcie sie żadnych wielkich przełomów muzycznych. Tak jak po Iron Maiden czy Metallice nikt nie spodziewa się, że zagrają coś przełomowego tak i po tym materiale nie ma co oczekiwać cudów. Kto śledzi dokonania Roberta Friedricha rozpozna jego charakterystyczne zagrywki, brzmienia. Tutaj przełomowe jest przesłanie. Świetnie dopełnia sie z mnie nieznanym hop hipem Hansem. Hans wniósł niesamowita świeżość i świetne texty.
Znana z Armii sekcja w osobach Krzyżyka i Kmiety sekcja wbija w podłogę i nie daje się z niej podnieść.
Jedynym mankamentem płyty jest jej czas- jest zdecydowanie za krótka.
W poniedziałek premiera - obowiązkowo biegnijcie lub pomykajcie na rowerze aby ją nabyć.
Szacunek Luxtorpedo.... Bóg z Wami!!!!!!!!!!!
poniedziałek, 14 marca 2011
u mnie wiosna
Czasem jest fajnie. Tak po prostu. Wsiadasz rano na rower, zaczynasz pedałować i... doznajesz oczyszczenia. A wszystko to za sprawą słońca i krótkich spodenek. Tak tak. te dwie rzeczy sprawiły, że poczułem się na szosie jak ryba w wodzie. Gdzieś tam po cięzkich zimowych miesiącach nagle słońce ładnie przygrzało. Opatulone dotąd nogi nagle poczuły przypływ świeżego powietrza.
Pierwszy raz poczułem się tak zjednoczony z szosą na moim dość świeżym nabytku rowerowym. Udało mi się złamać magiczne 30 minut na rowerze w drodze do pracy.
Poczułem sie wolny.... i szczęśliwy.
sobota, 5 marca 2011
odpały ojca
Jak każdy ojciec, chyba każdy. Może generalizuję, ale wydaje mnie się, że każdy próbuje swoje zainteresowania wyrazić także poprzez dzieci.
Gdzieś tam we wcześniejszych postach dawałem zdjęcia córki na rowerze czy syna w bajkerowym bodziaku.
istotna jest także muza. Mam odpały na punkcie pewnych kapel czy osób popełniajacych albumy muzyczne co pewien czas. Chcąc nie chcąc dzieci czasem coś usłyszą ale i ubiorą- co prezentują zdjęcia.
Oczywiście wszystko oryginalne pakowane w USA przez Jamesa hetfielda;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)