wtorek, 4 stycznia 2011

Nowy Rok

Małe zmiany często powodują lawinę, która czasem niszczy a czasem tworzy.
Jeden wyjazd na rowerze w obecnie panujących warunkach może się okazać ostatnim. Nie jest to głupie gadanie a realne spojrzenie na rzeczywistość. Mój ostatni wypad rowerowy zakończył sie lekką kontuzją barku spowodowanym kontaktem z lodowym asfaltem. Całe szczęście było koło 23 i nic na drodze nie jechało bo pewnie bym sobie teraz pogrzebową piosnkę śpiewał.
No ale to było w starym roku a trzeba iść do przodu. W planach mam półmaraton poznański albo warszawski - tam chciałbym pobiec na 100% i zrobić małą życiówkę.
Rowerowo to ciężko coś planować- chciałbym z synem czasem pojeździć. Może złapie bakcyla i będę miał pretekst aby przemierzać szosy w mojej okolicy.
Na ostro rozpocząłem pozbywanie się nadmiaru rzeczy. Jakoś ciężko było się do tego na dobre zabrać ale pewne życiowe okoliczności pomogły mi w tym. Czy odczuwam żal? Wydawało mi się, ze powinienem. W końcu gromadziłem to przez kilkanascie lat. Jednak gdzieś tam wewnątrz nastąpiła ulga, że mogę jednak uwolnić sie od czegoś. Gdzieś tam chyba trochę dojrzałem i w końcu dotarło do mnie, że w życiu liczą sie inne rzeczy.
Zaczynam do życia podchodzić jak do jazdy- powoli z określoną kadencją przemierzam codzienność. Staram się nie zrywać a spokojnie docierać do wymierzonego celu.
To tak na Nowy Rok. W tym tygodniu zajrzę pewnie jeszcze podzielić się paroma ciekawostkami.
Czytających przepraszam za łamana polszczyznę, błędy, interpunkcję. Szczególnie Antka Bosego uczulonego wielce na te sprawy.

3 komentarze:

  1. Ja to się cieszę, że wróciłeś do matrixa. Nawet jeśli w ograniczony sposób, czy może chaotyczny.
    A pozbywanie wielu z mozołem zbieranych rzeczy jest naprawdę fajne. Daje poczucie tego, o czym jednak nie powinniśmy zapominać: przemijamy. To fakt niezbity.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Phazi- dzięki za podesłanie książek. Forma elektroniczna do mnie trafiła - czytnik pożyczyłem od teścia. Szkoda, że takie drogie... Jednak przy dwójce dzieci daje większe możliwości niż książki papierowe.
    Przemijamy... i dobrze. To ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  3. Quis, jaki ja tam uczulony... daj spokój...

    Ważne, że się dogadujemy!

    niezmienne pzdr

    OdpowiedzUsuń