Małe zmiany często powodują lawinę, która czasem niszczy a czasem tworzy.
Jeden wyjazd na rowerze w obecnie panujących warunkach może się okazać ostatnim. Nie jest to głupie gadanie a realne spojrzenie na rzeczywistość. Mój ostatni wypad rowerowy zakończył sie lekką kontuzją barku spowodowanym kontaktem z lodowym asfaltem. Całe szczęście było koło 23 i nic na drodze nie jechało bo pewnie bym sobie teraz pogrzebową piosnkę śpiewał.
No ale to było w starym roku a trzeba iść do przodu. W planach mam półmaraton poznański albo warszawski - tam chciałbym pobiec na 100% i zrobić małą życiówkę.
Rowerowo to ciężko coś planować- chciałbym z synem czasem pojeździć. Może złapie bakcyla i będę miał pretekst aby przemierzać szosy w mojej okolicy.
Na ostro rozpocząłem pozbywanie się nadmiaru rzeczy. Jakoś ciężko było się do tego na dobre zabrać ale pewne życiowe okoliczności pomogły mi w tym. Czy odczuwam żal? Wydawało mi się, ze powinienem. W końcu gromadziłem to przez kilkanascie lat. Jednak gdzieś tam wewnątrz nastąpiła ulga, że mogę jednak uwolnić sie od czegoś. Gdzieś tam chyba trochę dojrzałem i w końcu dotarło do mnie, że w życiu liczą sie inne rzeczy.
Zaczynam do życia podchodzić jak do jazdy- powoli z określoną kadencją przemierzam codzienność. Staram się nie zrywać a spokojnie docierać do wymierzonego celu.
To tak na Nowy Rok. W tym tygodniu zajrzę pewnie jeszcze podzielić się paroma ciekawostkami.
Czytających przepraszam za łamana polszczyznę, błędy, interpunkcję. Szczególnie Antka Bosego uczulonego wielce na te sprawy.
Ja to się cieszę, że wróciłeś do matrixa. Nawet jeśli w ograniczony sposób, czy może chaotyczny.
OdpowiedzUsuńA pozbywanie wielu z mozołem zbieranych rzeczy jest naprawdę fajne. Daje poczucie tego, o czym jednak nie powinniśmy zapominać: przemijamy. To fakt niezbity.
Pozdrawiam serdecznie.
Phazi- dzięki za podesłanie książek. Forma elektroniczna do mnie trafiła - czytnik pożyczyłem od teścia. Szkoda, że takie drogie... Jednak przy dwójce dzieci daje większe możliwości niż książki papierowe.
OdpowiedzUsuńPrzemijamy... i dobrze. To ma sens.
Quis, jaki ja tam uczulony... daj spokój...
OdpowiedzUsuńWażne, że się dogadujemy!
niezmienne pzdr